Microblading brwi czy zabieg jest bezpieczny


Microblading – piękne naturalne brwi czy blizny na całe życie?

Reklamowany jako „najbardziej naturalny, nowoczesny i innowacyjny sposób” na piękną przemianę twarzy. A sam zabieg jest bezbolesny i nie traumatyczny. Pigment znika całkowicie po 8-12 miesiącach… To jest marketing. A teraz fakty.

Microblading, w Polsce znany jaką metoda piórkowa (z angielskiego micro – „mikro” i blade – „ostrze”) to rodzaj makijażu permanentnego, w którym małe narzędzie ręczne składające się z kilku drobnych igiełek (piórko) jest używane do nanoszenia półtrwałego pigmentu na skórę.

Zabieg wykonuje się następująco: przy pomocy piórka na skórze „rysuje się” nacięcia imitujące włosy, a następnie w powstałe rany “wlewa się” pigment. Zwykle pigment składa się z barwnika, cząsteczki wody i cząsteczki gliceryny. Ponadto, idealnie, wszystkie te rany powinny się zagoić i zadowolić właściciela wyraźnym zarysem od 0,5 do 2 lat.

Jednak w życiu wszystko dzieje się inaczej. Faktem jest, że przy ręcznej technice wykonywania tych samych cięć o wiele trudniej jest dokładnie kontrolować ich głębokość. Pojawiające się „włoski” tylko na pierwszy rzut oka wyglądają dobrze: są równe, ich kontury wyraźne, pigment dobrze widoczny. Kilka dni po zabiegu w nacięciach zaczyna pojawiać się stan zapalny, pigment zaczyna „chodzić” po powierzchni skóry, rozprowadzać się i nierównomiernie układać. Wtedy rany zaczynają się goić, pojawia się strupka, pod którą trudno dostrzec, co czeka właściciela nowych brwi. Kiedy strupka odpada, widzimy rozmazane włosy o nierównym kolorze. Jednak to nie wszystko: warto poczekać sześć miesięcy lub rok, pigment praktycznie znika z powierzchni skóry. Zamiast odrysowanych „włosów” pojawiają się prawdziwe blizny! A te blizny pozostają z tobą na całe życie. Jak myślisz, czy włosy rosną w miejscach blizn? Nie! Podczas zabiegu microblading mieszki włosowe ulegają uszkodzeniu, włosy przestają rosnąć, a te, które pozostają, odstają w różnych kierunkach.

     

“Brwi po zabiegu wyglądają bardzo naturalnie” – to najsilniejszy argument używany w reklamie microbladingu. „Włosy układają się w bardzo naturalny sposób i są prawie nie do odróżnienia od własnych brwi”.

Oczywiście w reklamie wykorzystywane są zdjęcia świeżo ukończonych prac. I muszę przyznać, że wyglądają bardzo pięknie i naturalnie. I na tym polega pułapka!

Bezpośrednio po zabiegu uszkodzona skóra napina się i kurczy (naturalna reakcja na uraz). Jednak później dzieje się następuje: rany (nacięcia) goją się, pojawiają się mikroblizny. Wprowadzony pigment migruje w skórze i dopasowuje się. Z tego powodu linie stają się grubsze, częściowo rozmyte. Ponieważ podczas zabiegu skóra krwawi, wprowadzony pigment miesza się częściowo z hemosyderyną i na długo przylega do skóry, zmieniając jej kolor na niebieski, fioletowy, różowy, pomarańczowy.

 

Co więc powinni zrobić ci, którzy już cierpieli z powodu microbladingu?

Niestety nie można pozbyć się blizn. Próby usunięcia mikrobladingu laserem też nie są skuteczne. Ryzyko oparzeń, odwrócenia koloru i pogorszenia blizn na skórze jest zbyt wysokie.

Pokrycie mikrobladingu (tzw. Cover-up) rzadko prowadzą do pożądanego rezultatu. Po pierwsze, nie można pięknie i naturalnie nakładać pigment na niebiesko-szare rozmyte linie. Przejdą przez nową makijaż permanentny, który również będzie wyglądał „brudnym”. Po drugie, podczas zabiegu korekcyjnego mikro-nacięcia często otwierają się ponownie, jak przy usuwaniu laserem i zaczynają obficie krwawić, co jest dodatkowym urazem skóry i niebezpieczeństwem pogorszenia bliznowacenia tkanek.

Korekta nową pigmentacją jest wskazana tylko wtedy, gdy mikroblading jest już wystarczająco wyblakły i nie towarzyszy mu obecność blizn. Jeśli pigment jest zbyt ciemny i głęboko zasadzony, należy go usunąć lub przynajmniej rozjaśnić.

Najskuteczniejszą metodą usuwania microbladingu jest użycie remower’a, który delikatnie usuwa pigmenty z powierzchni skóry, bez niepotrzebnego urazu istniejących skaleczeń / blizn.

Znacznie lepiej jest ustrzec się przed takimi zabiegami.

  

  

+ There are no comments

Add yours